I had so much fun in this room!
The puzzles were awesome, some of them where "traditional" others more electronic but never boring! It was so much fun trying to uncover grandpa secret, and what happened to him :)
Customer service was incapable!
Informacja o Escape Room'ie w garażu nas zaintrygowała do tego stopnia, że zaraz po uruchomieniu rezerwacji skorzystaliśmy z okazji i wślizgnęliśmy się na wolny termin.
Bardzo niewiele właścicieli Escape Room'ów gwarantuje miejsce parkingowe, a tutaj ono było - niby pierdoła, ale jakie to było fantastyczne! :-)
Świetne było wprowadzenie w fabułę, które trochę zbiło z tropu jednego z moich towarzyszy (uwierzył, że faktycznie czekamy na dziadka). To dowodzi tylko temu, że Twórca zagadał nas bardzo realistycznie ;-) Zaczęliśmy się bawić jeszcze przed wejściem, co bardzo lubię - przecież o to chodzi.
Już po chwili wchodzimy do garażu, który jest skrytką majsterkowicza; miejscem, w którym można odpocząć od świata zewnętrznego. Bardzo ładny i stary zegar pokazuje nam aktualną godzinę - można się poczuć jak u jednego ze starszych krewnych, a przy okazji w klimatyczny sposób możemy określić pozostały czas. Jest to coś, co bym pozostawiła dla następnych gości (tzn. nie zmieniała formy informowania o czasie). Wszystko jest dopieszczone, schludne, na swoim miejscu. Jedyne, co może trochę boleć, to to, że garaż jest jednak dość pusty... Rozumiem jednak ograniczone możliwości i czas - w końcu to hobby, a nie sposób na życie.
Ogromnie podobała mi się fabuła, która towarzyszy nam od początku do końca - cały czas było wiadomo, jaki jest cel naszej wizyty.
Zagadek było całkiem sporo i były bardzo ciekawe. Nie wszystko było ekstremalnie oczywiste, ale na pewno było logiczne i z przyjemnością się rozwiązywało każdą z łamigłówek. Pojawiło się parę zaskoczeń i elementów, których się nie spodziewałam, a były takim perskim okiem puszczonym w stronę gościa. Trzeba było trochę pokombinować, pokojarzyć fakty, pogimnastykować się, a przede wszystkim pomyśleć. Współpraca też jest wskazana. Doświadczenie również.
Z ogromną przyjemnością wykorzystałam ze swoim zespołem cały limit czasu (a nawet jeszcze więcej ;-)), chociaż nie obyło się bez zgrzytów - pomieszczenie jest jednak dosyć małe i uważam (i nie tylko ja tak uważam), że 2 osoby w zupełności wystarczą do rozwiązania tajemnicy garażu. Najlepiej zgrane i doświadczone.
Zakończenie na pewno Was zaskoczy :-)
Po wyjściu, Łukasz poświęcił bardzo dużo czasu na dalszą rozmowę o Escape Roomach, zaprosił do wpisania się na tablicę Twórców, poczęstował napojem, a przy tym był tak niesamowicie serdeczny, że aż nie chciało się wychodzić! Żeby każdy Właściciel taki był! :-)
Biorąc pod uwagę, że pokój jest zrobiony naprawdę bardzo dobrze i starannie, a w jego powstanie włożono serce (a nawet dwa serca - tutaj serdeczne pozdrowienia dla Pana Taty), nie widzę innej możliwości, jak wystawić Łukaszowi same dziesiątki!
Myślę, że historia powstawania tego pokoju jest każdemu dobrze znana. Od siebie dodam, że pomysł właściciela pokoju (dalej nazywany Łukaszem :P), przy wsparciu bardzo wielu ludzi, którzy wsparli finansowo tę inicjatywę, a wreszcie przy wszelkiej pomocy w realizacji Łukaszowi jego bliskim i znajomym zaowocowało powstaniem naprawdę świetnego Escape Roomu! Dziękuję wszystkim jako pasjonat ER'ów, którzy się do tego przyczynili - jesteście naprawdę wielcy! :)
Po dotarciu na miejsce okazało się, że Łukasz to Łukasz, Łukasz to Łukasz, Magda to Łukasz, a tylko ja - Dawid to Dawid. Po wyjaśnieniu sobie kto jest kim okazało się, że brakuje z nami tylko dziadka, który coś spóźnia się na spotkanie. Zmartwieni tym faktem postanowiliśmy zorientować się czy aby dziadkowi nic się nie stało. W tym celu weszliśmy do jego ulubionego miejsca - garażu. No i się zaczęło...
Przyznam się szczerze, że kiedy zobaczyłem, że Łukasz współpracuje z Escepcją z Katowic (jeśli ktoś nie był to polecam sprawdzić) wiedziałem już, że ten pokój będzie świetny pod kątem zagadek, a przy tym bardzo logiczny. Nie zawiodłem się. Wszystkie zagadki leżały bardzo dobrze w klimacie pokoju oraz w fabule, która choć na pierwszy rzut oka prosta - okazała się być bardzo ciekawa. :) Pokój jest moim zdaniem na 2-3 osoby, w większym gronie może być ciut ciasno (co nie znaczy, że się nie da), poziom trudności zagadek jest dobrze zoptymalizowany, co oznacza, że zarówno grupy, które dopiero zaczynają swoją przygodę z pokojami, jak i te bardziej doświadczone znajdą tu coś dla siebie. :D
Po wyjściu z pokoju mieliśmy okazję porozmawiać z Łukaszem przez dobre 30min na temat pokoju oraz życia, pożartować, wymienić się spostrzeżeniami na temat Escape Roomów. Bardzo pozytywna i zakręcona osoba, zresztą, nie mogło być inaczej, skoro wymyśliła i zrealizowała to całe przedsięwzięcie.
Od pewnego czasu podglądamy działania pewnego Ślązaka na scenie ER – Łukasz Dyłka to facet, który chciał ukryć prezent urodzinowy swojej żony w jego własnym garażu, tak by ta go nie znalazła. Wiedząc, że żona jest całkiem mądra, drogę do prezentu utrudnił zagadkami. Kiedy żona pokonała i te zasieki, powiedziała: wiesz całkiem fajny eskejp garaż tutaj wyszedł. Popracuj nad tym jeszcze, no i Łukasz wyszedł ze zbiórką na Polak Potrafi, zebrał, i zrobił odsłonę drugą, poprawioną, dla mas, dla wszystkich, którzy chcą się pobawić w to, co bliskie jego twórcy. I Łukasz robi to wszystko za przysłowiowe „co łaska”.
Wnętrze – ograniczone powierzchnią normalnego garażu, w którym na ogół mieści się auto, opony i kilka części zamiennych, a tutaj znajduje się biuro, poczekalnia, eskejp room oraz ściana do zdjęć :)
Zagadki – tak, też się zmieściły, i się zgrabnie komponują z fabułą oraz historią garażu. Nie są ani banalne ani wyjątkowo trudne, pozwalają się bawić i jeśli jest się początkującą ekipą dają dobre rozeznanie o co chodzi w tej zabawie. Całość jest bardzo logiczna, są kłódki i co może dziwić, bo przecież garaż powstał w latach 70tych, również trochę elektroniki.
Obsługa – Właściwie, trzeba to przyznać, Łukasz propaguje ideę ER, jego garaż pozwala oswoić się z ideą i z podstawowymi zasadami tej gry, a na koniec zapewnia uśmiech zwycięzcy. Fakt, że robi to hobbistycznie wcale nie umniejsza temu miejscu, pomimo tego, że nazywa się amatorem to właściwie zawodowo wyszedł mu ten projekt. Gratulujemy pomysłu. U nas pogawędki długiej nie było, ale to dlatego, że jedna z nas nie rozumie co po śląsku Łukasz do niej mówi :)
Widać pasję włożoną w pokój, w zaaranżowanie fabuły - ale nie tylko.
Albowiem w pokoju wszystko działa!! Wszystko działa bez zarzutu, a elementów elektro-mechano jest całkiem sporo :)
Pokój zaspokaja apetyt na dobrą zabawę, budzi ciekawość, kryje w sobie wiele, wiele zagadek - a to wszystko otulone najpierw naturalnym garażowym, a później...nieco tajemniczym klimatem ;)
A właściciel jest przesympatyczny, rozmowa z nim to przyjemność i przebiega bardzo naturalnie :)
Jakże miło było nam odwiedzić miejsce tak wypełnione pasją!
To wcale nie jest trudny wybór - koniecznie musicie tutaj wpaść;) W garażu niczego Wam nie zabraknie, a już na pewno nie łamigłówek na godzinkę;) Rozwiązania ciekawe i oryginalne, spójne z fabułą, która zaskakuje do momentu samego wyjścia. W garażu nic nie jest takie, jak się wydaje.. Pamiętajcie, że liczy się współpraca, a Dziadek to niezły żartowniś:)
Wybierając się do tego pokoju szedłem z nastawieniem, że ta wizyta mnie nie zachwyci, a będzie tylko spoko formą spędzenia czasu. Mam już na swoim koncie wiele pokoi z czołówki, także "byle co" już nie zachwyca. Sądziłem, że czego można oczekiwać od pokoju w garażu, za darmo, stworzonego przez fana escape roomów, czyli bez większego doświadczenia w robieniu takich pokoi. I to był BŁĄD, że tak pomyślałem!
To jak wysoki poziom prezentuje ten pokój jest dla mnie ogromnym ZASKOCZENIEM. Pokój zdecydowanie nie odstaje od innych escape roomów, a wręcz jest dużo lepszy od wielu z nich i z pewnością jest jednym z lepszych i ciekawszych jakie odwiedziłem.
Duże wrażenie robią zagadki, które są bardzo ciekawe, przy których trzeba pomyśleć, ale jednocześnie są na tyle dobrze zrobione, że można sobie z nimi poradzić. Przede wszystkim co bardzo ważne, są związane z fabułą, a nie wrzucone, żeby komuś uprzykrzyć życie. W pokoju (czego się nie spodziewałem) obecne są rozwiązania z wykorzystaniem elektroniki i to w dodatku bardzo ciekawe. Spotkaliśmy sie z rozwiązaniami, których jeszcze nie doświadczyliśmy.
Podsumowując :
Pokój, który polecam każdemu, ponieważ jest ciekawie zrobiony i znajdują się w nim świetne zagadki i znakomite rozwiązamia techniczne i elektroniczne. Duży plus także za pomysł na ucieczkę z pokoju, który jest nieoczywisty i jest świetną kropką nad i tego pokoju.
No i oczywiście świetny właściciel, z którym po wyjściu jeszcze sobie pogadaliśmy na temat samego pokoju, a także innych.
Escape roomy słyną z tego, że mieszczą się w nietypowych miejscach jak piwnice w kamienicach czy mieszkania w bloku - to z pewnością dodaje im uroku i podkręca klimat jeszcze przed rozpoczęciem gry. Ale do garażu zawędrowaliśmy po raz pierwszy.
Ten pokój to jedno wielkie zaskoczenie. Oczywiście pozytywne! Jeżeli myślicie, że znajdziecie tam kilka narzędzi i dwie samotne felgi z auta dziadka, to jesteście w bardzo dużym błędzie.
Zagadki są bardzo logiczne i przyjemne w rozwiązywaniu, w dodatku wraz z rewelacyjnym klimatem garażu i nutką tajemnicy związaną ze zniknięciem dziadka tworzą coś, czego w wielu escape roomach bardzo nam brakuje - FABUŁĘ. Tutaj historię odkrywa się z przyjemnością, a niektóre jej elementy potrafią być zarówno zabawne, jak i zaskakujące. Troszkę baliśmy się ilości czytania, która może nas czekać, ale pod tym kątem jest idealnie.
Zagadki (przepraszam za powtórzenie :(), z którymi przychodzi nam się zmierzyć, są na tyle różnorodne, że coś dla siebie w garażu dziadka znajdzie nie tylko nowicjusz, ale i również doświadczony gracz. To mieszanka klasyki z powiewem świeżości - mimo sporego doświadczenia z niektórymi rozwiązaniami spotkaliśmy się po raz pierwszy.
No i ślōnskŏ gŏdka! Jeszcze nigdy nie byliśmy w pokoju tak zgrabnie osadzonym w lokalnej kulturze. Śląskie smaczki związane z tym pięknym etnolektem spotkaliśmy po raz pierwszy w tematyce escape roomów i byliśmy zachwyceni. Ten element podobał mi się najbardziej, ponieważ w ciekawy sposób łączy “starą” śląską kulturę języka z czymś tak nowoczesnym jak pokoje zagadek. Rewelacja!
Widać, że w ten pokój został włożony nie tylko czas po godzinach, ale i również serce. Prawie każdy najdrobniejszy element rozgrywki został zrobiony ręcznie, nie brakuje w niej również rekwizytów z duszą, których z pewnością trzeba było się naszukać i ich zdobycie nie było wcale takie łatwe. Cieszy nas również to, że właściciel ma czas na rozmowę po rozgrywce - my też lubimy sobie pogadać, choć nie zawsze jest na to czas po grze i doskonale rozumiemy, że może ku temu nie być sposobności. Ta rozmowa była przyjemna i długa, trochę się zasiedzieliśmy - w końcu Łukasz zrobił po coś również poczekalnię!
Przed przybyciem do Świętochłowic nie wiedzieliśmy, co nas czeka w Garażu. W tym momencie z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że warto tam trafić, a wiele escape roomów może się od niego uczyć.
Łukaszu, robisz piękną robotę i trzymamy kciuki za następne miesiące!
Druga historia opowiedziana i druga zagadka do rozwiązania w garażu. Druga nasza wizyta i drugi zachwyt!
Dziadek zniknął i pozostał niepokój pomieszany z dziwnym przeczuciem, że raczej po bułki nie poszedł, że coś musiało się stać. Bo jak to tak: bez słowa gdzieś poszedł? A jednak nie tak całkiem bez słowa: zostawił cały szereg zagadek i to w mistrzowskim (na 1000% nie - amatorskim) stylu! "Trudny wybór" to pozycja obowiązkowa dla fanów łamigłówek, główkowania i używania szarych komórek.
P.S. Konia z rzędem temu, kto przewidzi zakończenie!
Bardzo pomysłowe wykorzystanie przestrzeni jaką jest garaż! Przejście pokoju to prawdziwa frajda i świetne spędzony czas. Ten pokój oferuje coś więcej niż zwykłą usługę. Został stworzony przez pasjonata dla pasjonatów escape roomów.