Pokój był bardzo dopracowany w pierwszej połowie, wyjątkowy, świetny. W drugiej połowie nadal był dobry ale ewidentnie mniej przemyślany. Zagadki były super od początku do końca, zawsze wiedzieliśmy co robić. super przejścia
Bardzo dobrze się bawiliśmy w pokoju. Zagadki były dobre aby rozwiązać w dwie osoby z mała pomocą. Element obsługi nas miło zaskoczył! NO SPOILER FOR YOU.
Bardzo zachęcamy do odwiedzenia.
Escape room, w który miałem przyjemność uczestniczyć z trzema przyjaciółmi, zdecydowanie zasługuje na gorące słowa uznania. Nie tylko zapewnił nam niesamowitą rozrywkę, ale także sprawił, że emocje sięgały zenitu.
Pani Sara, jako prowadząca, zasługuje na wyjątkowe wyróżnienie za swoje niezwykłe aktorstwo i profesjonalizm
...ale niestety nie był to nasz pierwszy pokój :D.
Zacznę od olbrzymich plusów:
- bardzo sympatyczna i pełna energii prowadząca, doskonale pasująca do tego pokoju,
- absurdalnie ładny wystrój, zapach, cała otoczka w tym pokoju nasiąknięta klimatem, pod tym względem jest to moja ulubiona przygodówka (w których zwykle narzekam na brak mocnego klimatu),
- główny "element" tego pokoju to super pomysł, widać, że pomysłodawca wie, jak zorganizować dobrą zabawę,
- różnorodne zagadki, wiele rozwiązań, część manualna, bardzo dobrze dopasowane do klimatu pokoju.
Niestety minus:
- zagadki są... dość proste - podane wprost. Mamy za sobą co prawda kilkanaście pokoi, ale wydaje mi się, że większość jest zbyt oczywista, a przez pokój w zasadzie przelecieliśmy, i po wyjściu odczuliśmy brak satysfakcji z podjętego wyzwania.
Myślę, że pokój jest dobrym pomysłem na pierwsze wyjścia z escape roomami, zagadki jasno łączą ze sobą elementy, i w zasadzie można to potraktować jako najlepszy tutorial na to, jak działają escape roomy (dlaczego ten obrazek łączy się z tamtą dźwignią itp.).
Dla starszych wyjadaczy - polecam ze względu na najlepszy klimat w przygodówkach, warto przejść się mniejszą ekipą 2-3 osoby, sami byliśmy w czwórkę, wydaje mi się, że jedna osoba za dużo, może by nas ciut spowolniło.
Pokój zaskoczył nas sporą ilością miejsca, różnorodną scenografią i wciągającym klimatem. Rzeczywiście można poczuć się jak w nordyckim świecie. Zaczgnamy od spotkania przy ognisku, aby wysłuchać legendy, a nastepnie wyruszamy w podróż. Zagadki raczej (dla nas) łatwe, logiczne. Polecamy!
Do pokoju wybraliśmy się 3osobowa jeszcze mało zgrana ekipa, ale w trakcje rozgrywki właściwie tego nie odczuliśmy. Świetny klimat, ciekawe zagadki, może nie był to najtrudniejszy pokój w jakim byłam, ale dla grup początkujących idealny!
Galaktyka Tajemnic została zrobiona z miłością do Gwiezdnych Wojen - to widać gołym okiem już po samej przedpokojowej “szatni”, w której kolekcja przeróżnych makiet, figurek i modeli ścisnęłaby zazdrością niejednego fana tej serii. Sam pokój także został całkiem bogato wystrojony, a mnogość przeróżnych elementów może na początku przyprawić o mały zawrót głowy i uczucie paniki, gdyż trzeba w tym świetnie urządzonym wnętrzu jeszcze zlokalizować (i rozwiązać) szereg łamigłówek. Zagadki nie są na szczęście astronomicznie ciężkie. Cechuje je duża różnorodność i spora liczba elektroniki, czyli coś, czego oczekujemy w pokojach o klimacie sci-fi. Na pochwałę zasługuje też szczególna architektura pokoju, która nieraz nas potrafiła zaskoczyć.
Pod względem fabuły pokój daje radę, chociaż po wstępniaku chyba oczekiwaliśmy czegoś więcej, zwłaszcza po genialnie przygotowanych Wikingach. System podpowiedzi to już w ogóle w porównaniu z sąsiednim pokojem wypadał bladziej niż typowy stormtrooper, zwłaszcza że z pewnego powodu wymagał wręcz bullet-timowego poziomu koncentracji, więc naszą podpowiedź musieliśmy powtarzać parę razy. Miałem też odczucie, że może dałoby się wypełnić w pewnych momentach pokój nieco lepiej, ale możliwe, że to były jakieś drobne zawirowania Mocy, które napełniły mnie takimi wątpliwościami. Są to naprawdę mikroskopijne niuanse, które zmiata na bok chociażby fakt, że w poczekalni przed pokojem mogliśmy sobie pograć w bilarda, a cała obsługa pokoju była przesympatyczna.
Galaktyce można więc parę rzeczy zarzucić, ale są to błahostki, które w żaden sposób nie powinny nikogo zrazić do tego pokoju. Powiedziałbym też, że poziom trudności i dobre oznaczenie zagadek sprawia, że jest idealną pozycją dla mniej zaawansowanych grup. A przy okazji możecie też sprawdzić pozostałe pokoje Escape Areny, bo my już jesteśmy przekonani, że ta firma niedługo sięgnie gwiazd :)
To był nasz pierwszy escape room po dłuuuuuugiej przerwie spowodowanej różnymi czynnikami globalnymi, a cóż może być lepszym powrotem niż ucieczka od tego popapranego XXI wieku i przeniesienie się ponad 1000 lat wstecz do spokojnych skandynawskich wniosek...Moment, wcale nie jest spokojnie? Że niby zbliża się koniec świata? Ragnarok nadchodzi i tylko my możemy zachować balans sił we wszechświecie? Dosyć ambitny challenge na rozgrzewkę…
Wikingowie to pokój solidny jak drakkar, którego atmosfera wylewa się poza jego przestrzenie i to w taki sposób, że ciężko powiedzieć czy to my wchodzimy do pokoju, czy to może świat się powoli przekształca w jego realia. Już by się dostać do firmy musieliśmy przemierzyć z 200 metrów przez pole - ot, Google Maps tak nas pokierował, ale jakiegoś smaczku taka wędrówka dodaje. Później, czekając w niesamowicie fajnie urządzonym chill roomie, nasze uszy łaskotała klimatyczna muzyka. Następnie przemiła Szamanka wprowadziła nas zarówno w fabułę jak i w pokój... Przy czym wszystkie nasze rzeczy, kurtki i plecaki również weszły z nami, bo szatnia znajdowała się już w świecie wikingów. No po prostu zostaliśmy wpuszczeni do tego pokoju równie delikatnie co młoda rybka do nowego akwarium.
W środku zagadki były solidne i kreatywne, z dużą dozą elektroniki i interakcji. Naszym towarzyszem w tej podróży jest Loki, chyba najsłynniejszy nordycki Szachraj, który ewentualne podpowiedzi podaje szydząc z nas i tyrając prosto w twarz - co paradoksalnie okazało się całkiem fajnym systemem prowadzenia rozgrywki i sprawiło, że nigdy nie kręciliśmy się zbyt długo, nie wiedząc co robić. Gracze mogą się na pewno czuć bardzo dobrze zaopiekowani w tym pokoju i każda grupa powinna być zadowolona z poziomu trudności, gdyż nigdy nie osiągnie on stanu krytycznego i frustrującego.
Jak do tego wszystkiego dorzucimy wyśmienity I klimatyczny wystrój, to już mamy przepis na naprawdę porządne uciekanie. Wikingowie to świetnie zrobiony escape, z paroma niespodziankami, które mogą zaskoczyć nawet bardziej doświadczone ekipy. Tak więc jeżeli macie możliwość, to koniecznie odwiedźcie Escape Arenę!
To był mój ostatni pokój w tej firmie i mogę stwierdzić jedno. Ochrona jest tam przekupna w ... bardzo przekupna ;) Już od samego początku wiedziałam, że będzie jak zawsze, czyli odlotowo. Obsługa genialna, potrafi pod każdym względem wczuć się w rolę i dzięki temu my również czujemy, że cała ta misja jest tylko i wyłącznie w naszych rękach. Pokój tak samo, jak inne pokoje z tej firmy, przynosi wiele zabawy, wrażeń i wspomnień. Z chęcią przychodziła bym tylko tu za każdym razem, gdy jestem w Poznaniu. Jeśli chcesz się dobrze bawić, to tylko tu!
Pozdrowienia dla Sławka i Adama :)
Pokój rewelacja. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Bardzo dużo zagadek i to różnego rodzaju. Mistrz Gry był rewelacyjny i świetne wprowadził nas w klimat pokoju oraz utrzymywał go w trakcie gry. Pokój nie należy do najłatwiejszych, ale zabawa jest rewelacyjna. Zwykle wybieram pokoje bardziej creepy, ale tutaj bawiłam się przednio pomimo braku "horroru" w pokoju. Jest to pokój, który po prostu trzeba odwiedzić. Rewelacja! Rewelacja!
